• Welcome to Forum graficzne Burning-Brushes.pl. Please log in or sign up.
 

Siedem utwor?w z krainy dalekiej, Lathin.

Zaczęty przez Bartimeus, Czerwiec 20, 2008, 01:18:06

Poprzedni wątek - Następny wątek
Pierwszy list z krainy dalekiej, Lathin.

Drogi Tomie Bambary?o, czy jak Ci? tam ludziska zowi?
Pi?ra maczam w ka?amarzu wspominaj?c ziemi? twoj?.
Lecz w obraz Galimoru, jak?e przepi?kny i urokliwy
P?dzlem historii malowany. Teraz moment najdzie tkliwy.

Chwila boska, w kt?rej o czerwonych niebiosach pom?wi?
O jezior wody krysztale, o pie?ni strumienia, nie zrozumiesz
Co szepn? Ci do ucha ciche dzwonki bielutkich przebi?nieg?w
Co ch?r okrutnym tonem zawyje w?r?d krwawych szereg?w.

Po?r?d szkar?atnych chmur, Tomku jak ptak pewno szybujesz.
Z t? r??nic? jeno, ?e cz??ciej ni? opierzony na ziemi? zlatujesz.
St?pasz po niej, szukaj?c odpowiedzi na nurtuj?ce Ci? pytania
Kto ?mie, do diaska! Kt?? to ?mie Ci rzyci zn?w obrabia??!

Kt?? plotki ?mie rozsiewa?, ?e komu? z Galimoru pomagasz?!
?e darmo znajomkom w karczemnych progach trunku stawiasz!
?e co? dla swej ukochanej krainy starasz si? co? zrobi? wreszcie!
?e jeste? plugawym, zach?annym robalem, i b?g wie co jeszcze!

Ka?da z ploteczek k?amliwa, acz gdzie? znajdzie si? prawdy krztyna,
I to w?a?nie ona z daleka od r?k kostuchy stara si? mnie trzyma?.
Galimor pozostanie, takim jakim go w nim bycie spami?ta?em.
Acz i ty si? nie zmienisz, pozostaj?c gnid?, kt?rego wy?miewa?em.

Lecz na dnia dzisiejszego ?ywi? do Ciebie g??bokiego szacunku
Ino tylko tedy, gdym po solidnej porcji gospodzinych trunk?w
Tak pisz?c do Ciebie o czerwonym pysku, nachodzi mnie pokusa
By do Galimoru wr?ci?, lecz posy?am na razie...

...Pozdrowienia od Bartimeusa.


Drugi list z krainy dalekiej, Lathin.




Drzewiej nigdy bym nie pomy?la?, ?e alchemia mo?e by? tak ciekawa
Cho? trudu si? w?o?y?o wszelkiego, by stronnica ksi?gi czyta? si? da?a
Kurzu drobiny zdmuchn?wszy, mankietem szaty si? przetar?o wersety
Po tym do nauki si? zabra?em mozolnej. Czytam, czytam ...o rety!

Tre?? w?t?ej jako?ci z pocz?tku mi by?a, acz uczucie to wnet przesz?o.
Skupieniem si? wci??em w szczeliny liter, wyraz?w, a wci?? ze mn?
?y?o prze?wiadczenie, niczym niewiasta szepcz?c mi czasem do ucha
Jedno warte me s? warte czyny, tedy gdy znajd? to czego szukam.

I krom wszelkich formu?, czy jadem plecionych, zawi?ych inkantacji
Trafi? ja po czasie nielichym na przepis, mia?em jednak troch? racji
Wszak ingrediencji nie by?o wiele ponad tego co si? spodziewa?em.
Ka?dy ze sk?adnik?w, ka?dy cho?by po trochu osobi?cie prze?ywa?em.

Trza by?o si? smutku da? odp?yn?? z twarzy, a ?miech si? sam pojawi?.
Pierwej do kot?a wla? butl? niegodziwo?ci, kt?r? kto? Tobie ostawi?
Doprawi? k?akiem wyrwanych w z?o?ci w?os?w z w?asnej szczeciny
Potem pierwszy raz zamiesza? do prawa stosunkiem, wiecznie zimnym

Dola? ostro?nie kropel kilka ?wiadomo?ci wraz z oderwaniem od ?wiata
By smak szyderstw czu? by?o, to i mocniejszego trunku trzeba z buk?aka
Doda? uncj? goryczy, po niej ?ez z po?egna? niech sp?yn? trzy kropelki
Ca?o?? zaprawi? krztyn? nadziei, by nieszcz??cia wp?yw osta? niewielki

A gdy ju? koniec zbli?a? si? b?dzie, koniec najwa?niejszych przygotowa?
Na s?o?ca krwawe ?wiat?o wystawi? i niech minie dzie?, mo?e te? doba
Cz?owiecze! Je?li?, jak pisa?em, post?pi?. Sprowadzisz na siebie chorob?,
Je?li ust we? zamoczysz. W eliksirze, kt?ry bard nazwa? Galimorem.


Trzeci list z krainy dalekiej, Lathin.



Witam! To znowu ja, Bartimeus, kt?ry przez skrzyd?a go??bie
?le wam trosze s??w z jego ziemi, wszak bard jest w potrzebie
Tragedi? nazwa? mo?na, jak?e wielk?, to co mu si? zdarzy?o
W ka?amarzu zeschni?te dno wida?, za? pi?ro si? przekrzywi?o!

Z?y czart to poczyni? zapewne, te ptaszyska, co wzlecia?y z boru
Te w??owe ?cierwa spod pod?ogi, te cienie z pobliskiego dworu
Te mg?y nienawistne, kt?re co wiecz?r odwiedzaj? mnie purpur?
Tych natr?tnych my?li ob?oki, kt?re po chwili staj? si? jeno bzdur?

Nie z?otych sakw, czy kryszta??w mieni?cych si? ?wiat?em nocy
Nie dobrego humoru, co dzi?ki bogu, wiecznie za mn? kroczy
Nie mi?o?ci nieprzebranej pozbawi?y mnie te wszystkie upiory
Wszak wiedz? one, ?e bez lutni i pisania bard pozostaje chory...

Lecz nie jedno zmartwienie, z kt?rym ostatnio toczy?em pojedynek
B?j prawie ?miertelny, r?wnie? trudu wysz?o z tego ponad krztyn?
Ostatkami atramentu na skraju pi?ra zmagam si? z przeciwno?ciami
Utrapieniem i szcz??ciem cz?owieka. Z kochanymi wspomnieniami!

Bo my?l? powraca w?dr?wka po Galimoru rozdro?ach i ?cie?kach
Po gildyjnych placach, a ile ich by?o! Po wypchanych mieszkach
r?wnie? si? podr?? odby?o, by sztyletu ostrze u pasa po?yskiwa?o.
Ach m?odo?ci pi?kne czasy! Je?li? szcz??liwe, to czemu tak ma?o?

Acz w g??bi siebie wci?? si? czuj? ch?ystkiem co do pi?knej krainy
trafi? przez magi? napawane wrota. Tedy grunt by? jeszcze zimny
Kiedy wraz z przyjacielem przyby?em szuka? wspania?ej przygody
Takow? znale?li?my, a jak?e inaczej. Nieco goryczy, a potem os?ody.


Czwarty list z krainy dalekiej, Lathin.




Niemal jak na rozpaczliwe zawo?anie pi?ro i struny si? zjawi?y,
Wiecz?r cichym mi nie b?dzie, pobrzmiewanie lutni czas umili.
Wraz z porann? ros?, kt?ra jak gor?ce ?zy spowi?a lica zielone.
U progu mej chaty pojawi? si? pakunek, a na? litery nakre?lone.

,,Lichy bardzie z zarzecza!..." To chyba do mnie, pomy?la?em.
,,...b?dziesz mia? szans? co? dobrego napisa?, tote? Ci wys?a?em
ka?amarzu kilka uncji solidnie wymierzonych oraz kilka strun
by? m?g? d?wi?ki czyste zagra? wreszcie", podpisano ... W.

Bra? czy nie bra?? Jedyny ratunek, wi?c ju? bez wybrzydzania
powzi??em je z gruntu i unurzawszy pi?ra, wr?ci?em do pisania.
Listu z krainy dalekiej, krainy przeze mnie wielbionej i kochanej,
L?d?w mych ojc?w, pewnie te? matek. Te? ojczyzn? nazywanej.

Ostatnimi czasy, o tygodniu mowa, tygodniu zacnym i ciekawym.
Umys? porzuci? trwog? i po chwili wzi?? si? za filozofii sprawy.
Skupi? si? niezmiernie i wyt??y?, wszak trudu dziedzina wymaga.
My?li si? wzburzy?y, za?omota?y. Bard my?li...to? istny dramat!

Lecz po?r?d sztormowych fal, rzecz niepodobna nagle si? sta?a!
Z pocz?tku szkwa? zw?tpienia, lecz na pytanie odpowied? ca?a.
Jak cz?ek w ?yciu b??dy pope?nia, tak i mi ich nie szcz?dzi los.
Lecz czy aby na pewno b??d b??dem jest, moje pytanie wi?c st?d.

Tego wieczora wspominam ubieg?e miesi?ce, w sumie nawet lata
Szukam lepszych i z?ych stron, tego co ode mnie wysz?o dla ?wiata
Przeca to co ?le ?em poczyni?, jutrzejszym dniem mo?e by? dobre
A je?li strach masz przed wyborem, odp?a? pi?knym za nadobne!



Pi?ty list z dalekiej krainy, Lathin.





Niegdy? by?y czasy, kiedy zemsty mieczem si? dope?nia?o.
Niegdy? ku przygodzie, s?owo dla woj?w to by?o za ma?o.
Dzisiaj krew si? przelewa do tych dro?szych inkaust?w .
Dzisiaj miast w bo?ej opiece, w pie?ni szuka si? odpust?w.

Czasy si? zmieni?y, jeno ?lepy wci?? szcz??liwy powiada:
Bro?...Bro? tych, kt?rym w swej wierze nie dane upada?,
Walcz...Walcz o tych, kt?rym w oczach wci?? widnieje blask,
Chro?...Chro? tych, dla kt?rych najmniejszym wrogiem czas.

A przy tym pozw?l b?stwom chyli? si? nad twym he?mem.
Niechaj przy kra?cach ?ycia twe usta modlitw b?d? pe?ne,
Tedy koniec si? oddali, a samej ?mierci spluniesz w twarz,
Wzgardzisz widmem nieprzychylnym, jako odwagi masz.

A je?li tej brak ju? na skroni, jak i umys?u nic nie trzyma,
Si?gnij do sakwy po wspomnienie, kt?rego b?dzie si? ima?
cz?ek, czy te? istota niegodna tego miana, widz?c niechybnie,
przewag?, kt?r? w d?oni dzier?ysz, wspomagaj?c ?eliwem.

Ino bacz na siebie, by szeptu nie pos?a? do pannicy bo?ej
Niewiasty, kt?ra niegdy? w niebiosach napotka?a rozdro?e
Dwie drogi zawi?e, pe?ne jak dotychczas ambicji skrytych
Jedna z nich - Dei Velkyn. Wiele racji mia?a przy tym.

Bo gdy ju? odezwiesz si? do panny, czule si? odezwiesz
Tedy p??niejszym czasem ku diab?om si? zawezwiesz
Przeca nie warto, m?j drogi, po?wi?ca? jej czasu wiele
I po wszystkim, ?a?owa?, ?e sta?a si? twym przyjacielem.



Sz?sty list z krainy dalekiej, Lathin.



Znaleziono ju? na ?wiecie nazw co nie miara, lecz czy dobra ka?da?
Ile klepsydr trzeba obr?ci?, beczek p?katych opr??ni?, a? wkr?tce ta
rzecz nabierze godno?ci swego miana, kt?r? nada jej czas i marzenia
tych istot, co kiedy? w d?o? j? wezm?. Pozostawi? w niej wspomnienia

Wyszczerbionym mieczem che?pi? si? b?d? kolejne zabawne pokolenia
Zamy?leniem ogarni?te, a palce zarumieni ostrze czerwone od rdzawienia
Ino prawdziw? historyj? zna sam w?a?ciciel, gdzie indziej sprawuj?c piecze
Ni s?owa o nim nie osta?o, tedy ironia losu, ?e pami?? wojuje jeno mieczem

I co mam poradzi? na to, ?e drzewiej w ?wiecie dr?g nazwa? kto? maczug?
?e patyk sta? si? kijem, potem badylem. Przeszed? drog? do miana d?ug?
Acz czy bardowe pi?ro nadal zwa? si? pi?rem b?dzie, skoro Bartimeusowe?
Obdarzy?em je czym? w rodzaju uczucia, tako nie si?gn? w czasie po nowe.

Kolejny przedmiot kolejn? nazw? obarczy?, a? nic nie b?dzie specjalnego
Widz? wicher przy pi?ra czubie i ja?niejsz? plamk?, tak odr??ni? od twojego
M?j skarb malutki, kt?ry atramentem na papierze niemal z?oto wci?? wylewa
W tym z?ocie wida? mych oczu blask, gdy spogl?da na pergamin, kt?ry ?piewa

Je?li wi?c jak ?em rzek?, dzia?oby si?, to sam cz?owiek stw?rcy moc posiada
A dlatego, ?e przy nadawaniu imion, nazw, rzec mo?na ani?eli sam je stwarza
K?dy co? w gar?ci trzyma cz?ek, cho?by to by?a lutnia z drewna zwyczajnego
Ale wtedy tylko, gdy gar?ci nie otworzy, tedy b?dzie mia? w gar?ci co? swojego

Rzadziej w ?ycia wira?ach si? dzieje, ?e ludzie znajd? chwil? na oddech i my?li
Obok ambicji, ?ali, czy splotach egoizmu, gdzie? m?dro?? czas wasz wydrwi
Lepiej wi?c zaj?? si? sob?, ku s?o?cu i??, nieraz pozostawiaj?c wiele za sob?
A mo?e si? myl?? Je?li takie twe zdanie, tedy wizj? m? se u???, tyle ?e z Tob?.

?


Si?dmy list z krainy dalekiej, Lathin (ostatni).



Wiater zawia? ciep??, lekk? wiosn?, rozdmuchuj?c moje w?osy
Porwa? do nieba p?ki drzew i str?ci? z li?ci ostatnie krople rosy
Uk?oni?em si? przesz?o?ci, jak trzeba, jak bard dobrze wychowany
Chaty drzwi cichym swym skrzypni?ciem pami?tnie po?egna?y

Trakt za?piewa? swoj? piosnk?, ku mi?o?ci gdzie? tam w ?wiecie
Da? si? porwa? m?ody bard w tany, my?lami wpl?tawszy kwiecie
W przysz?o?ci obrazy, za? z pann? si? przywita? losu niezdarzenia
Pl?sem, skokiem, wina kropl? zmoczy? chru?ciane wspomnienia

A zwa? si? Bartimeusem, zwa?? Wszak ludziska tak go zwali!
Cho? legend? sta? si? mo?na po ?mierci, ju? za ?ycia go wo?ali
Przyjaciele, kt?rych z groma do tego dnia jeno garstka pozosta?a
Ka?dy niczym z?oto mu by?, za? reszta odesz?a, jak odej?? mia?a.

Tedy mej historii kolejny si? etap zacz?? w smutku, r?wnie? rado?ci
Min?? czas d?u?szy w samotni bardowi, teraz mo?na wreszcie go?ci?
Na dworach Wojownik?w Nocy, acz pami?? rwa?a, niczym ch?do?ona
Przez zamki, ??ki, rozstaje, strumienie i lasy, nieokie?znana by?a ona

Przychodzi? te? czas, gdym nad osob? Dei si? gorliwie zastanawia?.
Czemu niegdy? blisk? by?a? By?o z ni? o bzdurach porozmawia?
Co w krainie nas por??ni?o? W chwili takiej poczytuj? kpiny
Kt?re jej autorstwa galimoryjski wieczny skryba spisa? wypociny.

W?r?d bliskich kr?gu Siri si? zjawi?a, pociecha mej trudnej chwili
Gdyby nie ta dziewka w?r?d mych wers?w w ?alach by?my tkwili
Dzi?kuj?, Keldornie, Siringo oraz Luthien, a nawet Dei Tobie...
Ze? si? trwa?a taka jak? jeste?, przeto wiem co wreszcie robi?...

...w Galimorze.

Okej, piesnie spoko i maja sens, zastanawia mnie tylko, czy masz do tego mlodie , bardzie... Bo jak juz w innym temacie rzeklem, sam posiadam piesni pare, i melodii do nich tez...Jak masz w glowie melodie do tego to juz sukces..
Sweet BB spalilo mnie na stosie..