• Welcome to Forum graficzne Burning-Brushes.pl. Please log in or sign up.
 

Wielki comeback Tomka i Radka?

Zaczęty przez toporow, Grudzień 24, 2008, 11:54:41

Poprzedni wątek - Następny wątek


Radosław Matusiak i Tomasz Frankowski we wtorek powrócili do polskich drużyn. Były zawodnik Heerenveen podpisał roczny kontrakt z Widzewem £ódź, a były król strzelców polskiej Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok.

Tomasz Frankowski, były reprezentant kraju, który po eliminacjach do Mistrzostw Świata 2006 kompletnie się zagubił. Nie strzelał bramek, nie grał regularnie w klubie. Mówiono nawet, że zerwie z futbolem, ten jednak walczy uporczywie nadal. Wszystko zaczęło się od przejścia do Elche CF (drużyna gra w Segunda Division), tam jeszcze bramki strzelał, nawet dość często. Jednak szybko przeniósł się do Anglii, a dokładniej do Wolverhampton, gdzie tamtejszy szkoleniowiec 16 razy wypuścił Polaka na boisko, jednak zdobyczy bramkowych nie przyniósł. Kontuzje, niemoc strzelecka, niekomfortowa sytuacja w klubie – to wszystko przyczyniło się do upadku wielkiego piłkarza, który jeszcze kilka lat temu był zawodnikiem na skalę światową. Głównie dzięki jego bramkom Polska mogła zagrać na Mundialu 2006 w Niemczech, jednak Paweł Janas ostatecznie nie wziął go na tak ważną imprezę. Główną z przyczyn była słaba dyspozycja Tomasza.
Po nieudanych miesiącach w Anglii, Frankowski przeprowadził się znowu do Hiszpanii, ale tym razem grał w CD Tenerife. Tam też większego wrażenia nie zrobił. W 19 spotkaniach strzelił tylko trzy bramki. Spodziewano się po nim więcej, w końcu w Wiśle Kraków w 173 meczach potrafił umieścić piłkę w siatce aż 115 razy! Jest to wiec wynik niemały.
Po Hiszpanii Tomek podpisał kontrakt z Chicago Fire z USA. Z początku jego gra zachwycała działaczy jak i kibiców. Jednak szybko okazało się, że Polak jest za słaby na tamtejszą ligę. W 17 występach strzelił tylko dwa gole.

Wielka tułaczka – tak można nazwać karierę Tomasza Frankowskiego po wyjechaniu z Krakowa. Jednak po trzech latach gry na obczyźnie postanowił odbudować się psychicznie jak i fizycznie w Polsce. Podpisał we wtorek kontrakt z Jagiellonią Białystok. Warto dodać, że był to jego pierwszy profesjonalny klub w karierze, wiec nie można się dziwić, dlaczego Frankowski wybrał właśnie ten zespół.
Sam zawodnik wypowiedział się o swojej sytuacji:
,,Teraz zdecydowałem się na powrót do polskiej ligi, chcę grać w Białymstoku, w którym przeżyłem piękne chwile . Chcę pomóc Jagiellonii, która grała dobrze na jesienni, ale wiosnę w poprzednim sezonie miała słabą. Chciałbym, żeby tym razem uniknęła walki o utrzymanie. Liczę na zespół, na pomocników, którzy będą kreatywni i wypracują takie sytuacje, które będę musiał wykorzystać."

Radosław Matusiak, także były reprezentant kraju, choć asystent Leo Beenhakkera – Rafał Ulatowski – jasno dał do zrozumienia, że jeśli ten napastnik będzie strzelał bramki, na pewno sztab szkoleniowy reprezentacji przyjrzy mu się dokładniej.
Były piłkarz Heerenveen był nazwany swego czasu nadzieją polskiego futbolu. Gdy jeszcze grał w Bełchatowie potrafił sam rozstrzygnąć losy meczu (Belgia 0:1 Polska – gol Matusiaka), był niezwykle skutecznym napastnikiem. W GKS-ie w 78 występach strzelił 30 bramek. Popełnił jednak znaczący błąd. Za szybko opuścił Polskę. Wyjechał do Palermo, które miało niezwykle wygórowane oczekiwania. Włodarze tegoż klubu chcieli, aby Polak z miejsca grał na wysokim poziomie i strzelał dużo bramek. Niestety się przeliczyli. Trudno się dziwić. Matusiak nie miał tego komfortu psychicznego, co np. Kuba Błaszczykowski w Dortmundzie. Mimo tego, że polskiego prawoskrzydłowego nękały kontuzje, szkoleniowiec niemieckiej drużyny dawał Kubie szansę, aby pokazał swoje możliwości, co zaprocentowało. Niestety Radek tego nie posiadał i już po trzech występach we Włoszech musiał przejść do holenderskiego Heerenveen. Miejsce praktycznie w każdym calu inne niż Palermo. Tam Matusiak nie miał presji, mógł spokojnie zająć się futbolem, ale niestety do formy nie powrócił. Co prawda wyszedł na boisko tylko 10 razy, ale i tak nie potrafił udowodnić swojej przydatności dla drużyny. Miał także nieudany epizod w Wiśle Kraków, ale po kilku miesiącach powrócił do Holandii.
W maju 2008 roku napotkała go przykra kontuzja wykluczająca go z gry na kilka miesięcy. Załamany napastnik postanowił zakończyć karierę piłkarską, zerwał kontrakt z holenderskim klubem i powrócił do Polski lecząc uraz.

Jego absencja od piłki nożnej trwała tylko i aż kilka miesięcy. Matusiak postanowił powrócić do gry, we wtorek podpisał kontrakt ze swoim pierwszym profesjonalnym klubem – Widzewem £ódź. Duża w tym zasługa dyrektora sportowego Marka Zuba, który na początku tegoż sezonu ściągnął z Korony Kielce także wyśmienitego napastnika - Marcina Robaka – warto dodać, że były zawodnik z Kielc strzelił w lidze aż jedenaście goli. Jednak osobą, która namówiła Radka do powrotu do profesjonalnego futbolu był jego ojciec. Były reprezentant Polski ma nadzieję, że odzyska przynajmniej po części swoją formę i liczy, że jeszcze dużo osiągnie ze swoim aktualnym zespołem.

Na pytanie tytułowe, czy Matusiak i Frankowski w wielkim stylu powrócą do Polski już niejako sobie odpowiedzieliśmy. Ci dwaj zawodnicy w przeszłości wiele mieli do powiedzenia w reprezentacji, jednak po nieudanych klubowych wojażach muszą z pochyloną głową wracać do rodzimego kraju. Bardzo dużo hałasu stało się dzięki temu w mediach. Jednak czy tak głośne podpisywanie kontraktów przeniesie się na zdobycze bramkowe? Tego nie wiem. Na pewno Radek jak i Tomek mają w sobie to coś, aby stać się jeszcze wartościowymi napastnikami w swoich klubach. A już w szczególności młodszy – Radek Matusiak – który jeśli ponownie zobaczy piękno futbolu może grać wiele lat w piłkę i osiągać w niej coraz to nowsze sukcesy.

Bartłomiej Baran
"If you are first you are first. If you are second you are nothing." Bill Shankly
"Nie ma porażek, są tylko nowe doświadczenia."